Tajemniczy SIMIK to system informatyczny Monitoringu i Kontroli Finansowej Funduszy Strukturalnych i Funduszu Spójności. Jest trochę jak Yeti, wszyscy o nim słyszeli, ale nikt go nie widział. Tak można podsumować tworzenie kolejnego polskiego systemu informatycznego, który jeszcze nie powstał, a już wymaga kosztownych zmian. Opóźnienia w jego wprowadzeniu narażają Polskę na jeszcze większe straty albo wręcz utratę środków z funduszy strukturalnych. Bo SIMIK stanowi klucz do unijnych pieniędzy.
Yeti, Latający Holender – to tylko niektóre określenia programu do komputerowego wypełnienia wniosków, którego na stronach ministerstwa gospodarki bezskutecznie poszukują chętni do sięgnięcia po środki unijne. Miał ułatwić przygotowanie projektów: żeby wystąpić o pieniądze na najprostszą inwestycję, np. wiejski wodociąg, trzeba wypełnić 15-stronicowy formularz. Ustalenie, co należy wpisać bodaj do jednej rubryki wymaga sięgnięcia do podręcznika, 2 instrukcji i 2 dokumentów programowych – razem ok. 1000 stron. Część programu dotycząca wypełniania wniosków, tzw. generator, miała być gotowa do końca marca br. Nie zadziałała i większość urzędów marszałkowskich odłożyła nabory wniosków na czerwiec. W miniony piątek późnym popołudniem na stronach internetowych Ministerstwa Finansów umieszczono aplikację. Odpowiedzialna za system Beata Rudzka, dyrektor Departamentu Instytucji Płatniczych, od razu zastrzegła, że program jest niekompletny i będzie wymagał kolejnych zmian. – Generatora nie można użyć do wypełniania formularzy na inwestycje związane z rolnictwem. Ministerstwo rolnictwa nie dostarczyło nam 23 wniosków. Zmiany będą musiały być wprowadzone także dlatego, że ciągle wydawane są nowe rozporządzenia – wyjaśnia B. Rudzka. To znaczy, że poślizg obejmie także kolejne części systemu. Do 30 kwietnia miało być gotowe oprogramowanie umożliwiające przetwarzanie i ocenę wniosków. Nie zaczęła się jeszcze faza testów. – Nie da się zinformatyzować procedur, które nie istnieją – tłumaczy opóźnienia Marek Kalupa, z-ca dyrektora Departamentu Koordynacji Funduszy Strukturalnych w MGiP.
Właśnie brak koordynacji i ciągłe zmiany były przyczyną tego, że w styczniu br., po dwóch latach prac do kosza trafiła pierwsza wersja systemu, budowana z wartego 10 mln zł grantu Phare. – Prace nad projektem SIMIK wyprzedzały niestety realne terminy przygotowania procedur i dokumentów, które miały być wdrożone do systemu i przezeń obsługiwane. Spowodowało to sytuację, w której obecnie testowana wersja SIMIK oparta jest na zdezaktualizowanych założeniach proceduralnych. Konieczne jest więc opracowanie kolejnej wersji systemu – czytamy w raporcie końcowym rządu dotyczącym przygotowań do absorcji funduszy. Na nową wersję wydano już 350 tys. zł. To jednak nie jedyne pieniądze, które możemy stracić. Problem w tym, że generator wniosków to najprostszy moduł i zaledwie wstęp do SIMIK-u. Jego głównym zadaniem jest zapewnienie właściwego, skutecznego i przejrzystego zarządzania środkami unijnymi. Powstanie systemu było jednym z warunków otrzymania wsparcia finansowego z Unii. Komisja Europejska zastrzegła sobie prawo upewnienia się, że system ruszy i działa – po groźbą nieudzielenia dofinansowania. Najbardziej zagrożone jest 2,7 mld euro z funduszy na ten rok.