Ptak_Waw_CTR_2024

Dania chce zaoferować Polsce "wirtualne" pieniądze

9 października 2002

Dania w porozumieniu z częścią państw UE chce zaoferować Polsce w 2004 roku o 260 mln euro więcej z unijnego budżetu, niż proponowała Komisja Europejska. To wirtualne pieniądze – ostrzegają polscy negocjatorzy.

"Gazeta Wyborcza" dotarła do poufnego dokumentu roboczego Rady Ministrów UE, z którego wynika, że w 2005 r. Polska dostałaby o140 mln euro więcej, niż szacowała wcześniej Komisja Europejska, zaś w 2006 r. - o 164 mln. Jej zdaniem przewodzący UE Duńczycy chcą nieco zmienić metodologię liczenia strumieni pieniędzy, które po wejściu do Unii zaczną płynąć do nowych państw członkowskich, aby za pomocą przesunięć funduszy z jednej budżetowej szufladki do drugiej stworzyć wrażenie, że kandydaci dostaną więcej. I że ich pozycja budżetowa netto po członkostwie polepszy się przynajmniej na papierze.

Według wyliczeń Komisji z września w 2004 r. otrzymalibyśmy netto 870 mln euro. Z duńskiej propozycji omawianej już wstępnie przez szefów dyplomacji krajów Piętnastki wynika, że moglibyśmy dostać 1 mld 330 mln euro. Więcej pieniędzy w duńskich wyliczeniach wzięło się dlatego, że w budżetowych rachunkach Duńczycy dopisali 4-proc. zaliczkę na poczet projektów realizowanych w 2004 r. z funduszu spójności – w sumie jakieś 188 mln euro w 2004 r. Dania proponuje więc 1 mld 773 mln euro funduszy strukturalnych, Komisja oferowała 1 mld 585 mln. Duńczycy uważają też, że w 2004 r. będziemy mieli więcej "zaległych" pieniędzy z niewykorzystanych do tego czasu funduszy przedczłonkowskich – ISPA, SAPARD czy PHARE (Komisja zakładała 901 mln euro, Dania – 968 mln).

Propozycja Duńczyków popierana jest przez głównych unijnych płatników do budżetu: Niemcy, Holandię, Szwecję i Wielką Brytanię. Sprzeciwiają się jej kraje, które same korzystają z funduszy spójności – Hiszpania, Portugalia czy Grecja. Ich zdaniem jest ona tylko w teorii korzystna dla Polski. Jak uczy doświadczenie tych państw, które przed Polską uczyły się korzystania i programowania funduszy spójności, startują one bardzo wolno. Zaliczek na poczet projektów, które mają być realizowane z tego funduszu, w pierwszym roku w Unii po prostu nie sposób wykorzystać.

Komisja Europejska założyła więc całkiem uczciwie, że w pierwszym roku członkostwa Polska i pozostali kandydaci nie będą w stanie skorzystać z funduszy spójności. Stąd też nie proponowała żadnych pieniędzy. Z tym rozumowaniem zgadzają się nasi eksperci i po cichu negocjatorzy. Projekty infrastrukturalne o dużej wartości – a więc np. budowę jakiegoś odcinka autostrady czy oczyszczalni ścieków – przygotowuje się co najmniej dwa lata. Eksperci z resortu gospodarki ostrzegają, że nawet jeśli jakieś projekty ruszyłyby w 2002, pierwsze realne płatności z UE na nie w ramach funduszy spójności popłynęłyby dopiero w 2005 r.!

Z propozycji Duńczyków wynika, że stolice państw UE starają się dać nowym członkom jak najmniej rzeczywistych i łatwych do zagospodarowania pieniędzy. Oferują zaliczki z pełną świadomością, że "nowi" ich nie wykorzystają.


POWIĄZANE

Od 10 lutego Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa będzie przyjmował...

Około 92,6 tys. ton żywności o wartości ponad 265 mln zł trafi w tym roku do org...

Sytuacja na unijnym rynku rolnym nadal jest krytyczna. Potrzeba środków łagodząc...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę