Minister rolnictwa, finansów oraz szef Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa zapewniają, że nie zabraknie pieniędzy na bezpośrednie dopłaty do gospodarstw. ARiMR zacznie przelewać należności na bankowe konta rolników 18 października.
- Pieniądze będziemy przelewać według kolejności zgłoszonych wniosków o
dopłaty, ale w czasie przesuną się te, w których stwierdzono błędy i były one
korygowane - wyjaśnia Izabela Kulaga, główny specjalista do spraw informacji
i promocji Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Rzeszowie. -
Błędy we wnioskach ujawnili m.in. inspektorzy, którzy kontrolowali
gospodarstwa.
Kary za błędy
Unia płaci i wymaga, by
informacje podane przez rolników we wnioskach o dopłaty odpowiadały
rzeczywistości: że taki, a nie inny areał zajmuje pszenica, a taki faktycznie
łąka, nie zaś krzaki. Rolnicy w różny sposób mierzyli powierzchnie upraw:
krokami, na oko, taśmami. Kontrolerzy robili pomiary precyzyjnymi
aparatami.
Nie ma sankcji karnych, jeżeli różnica między podaną we wniosku
powierzchnią a faktyczną nie przekroczyła 3 proc. Jeżeli doszła do 30 proc.,
wtedy należność zmniejsza się dwukrotnie od różnicy między deklarowaną
powierzchnią a rzeczywistą. Błąd pomiędzy 30 a 50 proc. karany jest odebraniem
należnej na ten rok dopłaty, a gdy przekroczy on 50 proc., wtedy nie ma bieżącej
dopłaty oraz przez następne 3 lata potrąca się tę część należności, która wynika
z różnicy między podanym we wniosku areałem upraw, a faktycznym pomiarem.
400 ukaranych
Do kontroli wybierano wnioski rolników losowo - z
komputera w centralnej bazie danych ARiMR w Warzawie. W woj. podkarpackim
inspekcje (wyłonione drogą przetargu) objęły 6,5 tys. gospodarstw.
-
Kontrole wykazały, że w naszym regionie błędy w pomiarach popełniło 400
rolników: 300 przekroczyło 3-procentowy próg, więc zmniejszy się im należne
płatności, zaś 100 za ten rok w ogóle nie otrzyma pieniędzy, gdyż błędy w ich
wnioskach wahały się między 30 a 50 proc. - informuje Izabela
Kulaga.