W dzisiejszym świecie z niedożywienia umiera rodzinie około 9 mln ludzi – szacuje ONZ. „To nie jest atrakcyjna medialnie klęska żywiołowa. Dzisiaj głód jest jak podziemna rzeka, która płynie, choć jej nie dostrzegamy” – mówił w sobotę Martin Caparros, autor reportażu „Głód”.
Caparros próbuje opisać zjawisko głodu w dzisiejszym świecie i znajduje to zjawisko nie tylko w krajach rozwijających się, ale też w zamożnych Stanach Zjednoczonych.
„Głód” nominowany jest do Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego za reportaż literacki, której rozstrzygnięcie zaplanowano na niedzielę”. Autor spotkał się z polskimi czytelnikami w sobotę na Warszawskich Targach Książki.
„Jedną z pierwszych rzeczy, jakich nauczyłem się pisząc tę książkę to to, że mięso jest metaforą niesprawiedliwości i nierówności panujących na świecie. Wyobraźmy sobie rolnika, który ma 10 kg ziarna. Może sprzedać je po kilogramie dziesięciu rodzinom i dziesięć rodzin tego dnia będzie miało co jeść. Może też sprzedać ziarno hodowcy, który da jakiemuś zwierzęciu i w ten sposób wyprodukowany zostanie kilogram mięsa. Najeść się nim będzie mogło zaledwie kilka osób” – mówił Caparros.
Jak mówił, z takim właśnie problem jak ten rolnik zmaga się cały dzisiejszy świat. „Wskaźniki spożycia mięsa w danych krajach wyznaczają koncentrację bogactwa żywnościowego na świecie. Nieliczni zagarniają dla siebie dobra żywnościowe spożywając mięso. Gdyby ten podział był sprawiedliwszy, to mielibyśmy dość żywności dla wszystkich. Tak naprawdę to myślę, że powinniśmy przestać jeść mięso - ja w każdym razie, jako autor tej książki, powinienem” – powiedział Caparros.
ONZ szacuje, że rocznie 9 mln ludzi umiera obecnie z głodu. Caparros podkreślał, że to nie głód jest bezpośrednią przyczyną ich śmierci. „Głód powoduje sytuację, że ich organizmy są osłabione i nie radzą sobie z infekcjami, pasożytami, jest więc pośrednią przyczyną śmierci. Dzisiejszy głód nie jest widowiskowy, nie pojawia się na ekranach telewizorów” – mówił.
Jego zdaniem z gwałtownymi wybuchami głodu spowodowanymi klęską naturalną potrafimy sobie już nieźle radzić dzięki organizacjom humanitarnym.
„Współczesny głód to głód ukryty, który jest jak podziemna rzeka, która płynie obok nas, a my zupełnie tego nie zauważamy. Nie ma wymiaru teatralnego, do którego przyzwyczaiły nas media, które uprawiają taką pornografię biedy” – powiedział reporter.
Od pewnego czasu prowadzone są badania nad produkcją mięsa w warunkach laboratoryjnych; tkanka rośnie nie na zwierzęciu, ale w laboratorium. Obecnie jest to bardzo droga technologia, ale jej upowszechnienie się jest kwestią czasu.
„To może mieć kolosalne znaczenie, to może być wielki przełom. Obecnie trzecia część gruntów na świecie przeznaczona jest pod hodowlę. Gdybyśmy jedli mięso produkowane w laboratoriach, to olbrzymie tereny mogłyby zostać przeznaczone pod uprawy dla ludzi. 18 proc. dwutlenku węgla, który niszczy atmosferę, wydzielane jest właśnie przez ogromne stada wypasającego się bydła, a ileż wody potrzeba dla celów hodowli. Sztuczna hodowla mięsa może okazać się przełomem w dziejach ludzkości” – dodał Caparros.
Książka Głód ukazała się nakładem Wydawnictwa Literackiego.
(PAP)