Dlaczego twórczynie ludowe?
Zofia Pacan – Dlatego że umiałyśmy robić wszystko – kwiatki, serwetki, pisanki… Należymy do Stowarzyszenia Twórców Ludowych i wszystkie nasze prace wykonujemy od początku do końca ręcznie i dlatego nazywamy się twórczynie ludowe. Współpracujemy też ze spółdzielnią OPOCZNIANKA.
Od ilu lat robi pani te swoje cudeńka?
Z.P. – Od dzieciństwa, to już jest ponad pięćdziesiąt lat.
Od mamy się Pani uczyła?
Z.P. – Od mamy, od babci i to tak szło z pokolenia na pokolenie. Najpierw babcia umiała, potem mama; mama nauczyła mnie, potem ja nauczyłam swoje córki…
W czym się pani specjalizuje?
Z.P. – Robię serwetki, pisanki, kwiaty z bibuły, wycinanki. Wszystko, co się u nas w naszym regionie robiło, potrafię i robię.
Czy trudno jest zrobić serwetkę człowiekowi, który tego nigdy nie robił?
Z.P. – Trudno, trzeba przecież znać wszystkie ściegi, wzory… ale jakby się pani nauczyła, to potem proste jest.
A jakie ściegi i wzory są charakterystyczne dla Opoczyńskiego?
Z.P. – Drobne, przeważnie z cienkich nici, żeby wzór był delikatny, żeby był taki drobniutki.
Od czego pani rozpoczyna robić, na przykład, serwetkę.
Z.P. – Wszystko zależy od tego, jakie mam nici – wymyślam sobie w głowie wzór i ścieg, jak są nici grube inny, jak cienkie – też inny i to jest początek serwetki.
Czy sprzedają się te wyroby nadal
Z.P. – No szydełkowe tak, a haftowane teraz troszkę przestały się sprzedawać, bo pewnie chińszczyzna nas troszkę wypiera, bo te wyroby są tańsze, a nasze są droższe, bo wszystkie są ręcznie robione.
Zdobi pani też pisanki…
Z.P. – Tak, pisanki robię przed Wielkanocą, ale i po świętach też, bo ludzie sobie chcą kupić komuś na prezent, na przykład.
Malują panie wydmuszki…
Z.P. – Tak wydmuszki, bo jajko się psuje, a wydmuszka dłużej poleży. Piszemy woskiem, jest to jedna z najstarszych metod wykonywania pisanek. I to jest nasza właśnie opoczyńska metoda.
Co jest charakterystycznego we wzorach pisanek z Opoczyńskiego?
Marianna Rzepka – Żeby były tradycyjne, w gwiazdki, palemki
A kolory…
M.R. – Ciemne, fiolet, zieleń, czarny.
Sprzedają się czarne pisanki?
Z.P. – Tak, bardzo schodzą, bo one są wyraźne, mają jasne wzory, są bardzo są piękne.
M.R. – Piękne są, jak jajka są żółte, bo taki złocisty kolor mają…
Myślałam, że do pisanek głównie białe jajka się wykorzystuje…
M.R. – Nie, białe to do jasnych kolorów się nadają, a do ciemnych opoczyńskich tylko brązowe.
A jeżeli chodzi o kolory haftów?
M.R. – Niebieski, fiolet, czarny i bordo…
Czy zawsze promując swoje wyroby jesteście panie ubrane w pięknie opoczyńskie stroje?
M.R. – Zawsze, nawet jak nas zastępują nasze córki, też występują w strojach tradycyjnych opoczyńskich.
Same panie te stroje robiły
Z.P. – Koszule to same szyjemy, a stroje są robione jeszcze przez nasze mamy, bo są one wełniane, tkane na krośnie takim ręcznym; mają po sto lat, a wyglądają jak nowe
M.R. – No bo to każda mama tak chciała, żeby na każdą Wielkanoc była nowa kiecka, fartuch, więc jak się wierzch zniszczył, to się przeszywało się na drugą stronę; po jakimś czasie ta spodnia strona znów się ładna robiła, to znów się przeszywało i tak stroje nasze i po sto lat mają, a wyglądają jak nowe
Z.P. – Tadeusz Sygietyński, jak zakładał w 1949 roku Mazowsze, przyjechał do Bielowic z Mirą Zimińską-Sygietyńską i zamówił stroje dla całego zespołu. Pierwsze stroje dla Mazowsza powstawały tu w Bielowicach. Młode dziewczyny haftowały koszule, a starsze panie szyły stroje. I letnie, i zimowe, bo letni strój jest z materiału, a zimowy z wełny.
M.R. – No i uczyły tańca: poleczki i oberka. Jeździła moja stryjenka, córka jej i sąsiadki do tego Mazowsza i uczyły młodych ludzi tańczyć po naszemu.
Widzę, że obrusy mają panie przyozdobione ręcznym haftem…
M.R. – Tak i ręczniki ozdobne. Na wierzchu wieszało się taki piękny haftowany ręcznik, a pod nim wisiał taki bez haftu, do wycierania…
Z.P. – Tak się robiło, żeby, jak ktoś zajedzie, ładnie było, a pod spodem wisiał ten do używania, bo to na wsi nie było czasu, żeby wszystkiego codziennie doglądać, więc gospodynie w ten sposób sobie radziły. Do dziś w naszych domach mamy taki tradycyjny wystrój. Koronowe firanki, obrusy i ręczniki haftowane, jaśki i poduszki też ozdobione haftem.
A z bibuły co panie robicie?
M.R. – Kwiaty i pająki, choć pająki też ze słomy i z grochu.
A jakie kwiaty powstają z bibuły?
M.R. – Przeważnie jeżyki, które robimy i z bibuły, i z wełny.
Nie róże?
Z.P. – Nie do pająków róż się nie używało, róże, owszem, robimy, ale w bukiecikach na stół.
Prowadzą też panie warsztaty dla młodzieży, dzieci, w szkołach, w domach kultury. Czy jest zainteresowanie takimi warsztatami?
Z.P. – Jest zainteresowanie. Dzieci bardzo chętnie się uczą i przydałoby się więcej takich zajęć, bo dzieci są bardzo zainteresowane, umieją to robić, są zdolne i chętne do nauki.
Chłopcy też?
Z.P. – Też, też, chłopaki są bardzo zainteresowani kwiatkami, wycinankami i pisankami…
A gdzie panie swoje cudeńka pokazujecie?
M.R. – Bardzo dużo jeździmy: bywamy w Piotrkowie, Warszawie, Krakowie, w Lublinie, Bełchatowie.
Z.P. – I za granicą też bywamy – w Szwecji, Austrii, we Francji, we Włoszech. Polacy tam mieszkający organizują Dni Polskie, zapraszają twórców z Polski i tam sprzedajemy, a także prowadzimy warsztaty. W ten sposób swoim dzieciom pokazują swoje korzenie, z których wyrośli.
Obie panie uhonorowane jesteście prestiżowa Nagrodą im. Oskara Kolberga…
M.R. – Jest to najwyższe odznaczenie za szczególne zasługi i działania na rzecz kultury ludowej. My same nie starałyśmy się o tę nagrodę, zgłosili nas nasi opiekunowie z Oddziału Piotrkowskiego Stowarzyszenia Twórców Ludowych. Raz w życiu tego Oskara się dostaje.
8921134
1