Polska jest krajem coraz młodszych bezrobotnych. Jak podaje Główny Urząd Statystyczny, pod koniec wakacji jedną czwartą bezrobotnych stanowiły osoby poniżej 25 roku życia. 30 procent z nich to ludzie z wykształceniem gimnazjalnym i niższym. Urzędy pracy nie zawsze wiedzą jak im pomóc.
Urzędy pracy nie mają dla nich ofert. Ostatnio jednak proponują młodym bezrobotnym coraz więcej kursów doszkalających, językowych, czy wreszcie przekwalifikowania zawodu. Na to jednak bezrobotni młodzi Polacy decydują się dopiero wtedy, gdy rynek nie ma już dla nich żadnej oferty pracy.
Jak podkreśla psycholog Tomasz Górski - decydując się na zmianę zawodu musimy być pewni siebie i swoich możliwości, posłuchaj:
- Szukając każdej kolejnej pracy należy jakoś skonfrontować się z tym, czy my chcemy robić to co jest przed nami. Jeżeli to jest praca wykonywana z nienawiścią to prędzej czy później to się odbije na jakości tej pracy, a z związku z tym być może na jej utracie - radzi psycholog pracy Tomasz Górski.
Młodzi ludzie z niższym wykształceniem stanowią znaczną część bezrobotnych także w Stanach Zjednoczonych. Jednak amerykański rynek pracy jest zdecydowanie bardziej elastyczny niż europejski. Łatwiej się tam zatrudnić, ale i łatwiej zostać zwolnionym. Bezrobotny w Ameryce pozostaje bez pracy krócej niż w Europie - przeciętnie nie więcej niż 15 tygodni.
Polityka zatrudnienia zachęca do podnoszenia umiejętności i poziomu wykształcenia, przekwalifikowania się, przenoszenia się z miejsca na miejsce przy poszukiwaniu pracy. Państwo jednak słabiej dba o tych, którzy się ani nie przekwalifikują, ani nie przeprowadzą.
Równocześnie prawa pracownicze nie utrudniają pracodawcom zwolnień, jeśli sytuacja ekonomiczna je wymusza. Łatwiejsze jest też zatrudnienie pracownika w niepełnym wymiarze godzin lub sezonowo.
5 - 6-procentowe bezrobocie, znacznie niższe ostatnio w Ameryce niż w Europie ma swoją cenę. Różnice wynagrodzeń wysoko i słabo wykwalifikowanych pracowników są tam znacznie większe. Ci ostatni także, w razie kryzysu więcej tracą.