Jeśli Sejm nie zdąży do końca roku z uchwaleniem nowej ustawy o Narodowym Funduszu Zdrowia, czeka nas paraliż służby zdrowia - przestrzegają eksperci. Składka zdrowotna trafiłaby wówczas do depozytu, którym dysponowałby skarb państwa. Dopóki nowa ustawa o NFZ nie zaczęłaby obowiązywać, tych pieniędzy nie można byłoby wykorzystać. Po 1 stycznia 2005 r. pracownicy służby zdrowia nie dostawaliby wynagrodzenia, a placówki służby zdrowia nie miałyby środków na przeprowadzanie operacji czy leczenie w przychodniach zdrowia. - To czarny scenariusz, ale - niestety - realny - mówi Bolesław Piecha, członek sejmowej Komisji Zdrowia, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Ustawa o Narodowym Funduszu Zdrowia jest niekonstytucyjna - tak orzekł na początku stycznia tego roku Trybunał Konstytucyjny. Dotychczasowe przepisy ustawy o NFZ obowiązywać będą do końca roku. Precyzyjniej mówiąc, trybunał uchylił część ustawy, poczynając od przepisu "tworzy się Narodowy Fundusz Zdrowia". Jego sędziowie orzekli, że organizacja i zasady działania NFZ, zasady zabezpieczenia potrzeb zdrowotnych, udzielania świadczeń, gospodarki finansowej funduszu i nadzoru nad nim łamią prawo do ochrony zdrowia i zasadę przyzwoitej legislacji. Zdaniem trybunału obecny system ochrony zdrowia jest nieefektywny i nie pozwala państwu na chronienie zdrowia obywateli. - Stąd też niemożliwe jest przywrócenie ładu prawnego przez częściową nowelizację ustawy; konieczne będzie napisanie jej od nowa - brzmiał werdykt Trybunału Konstytucyjnego.
Jednocześnie trzeba przypomnieć, że trybunał nie zakwestionował tych przepisów ustawy o NFZ, które mówią o ściąganiu składki zdrowotnej. Od nowego roku będzie ona wynosiła 8,75 proc.
Co się stanie, jeżeli 1 stycznia 2005 r. powitamy bez ustawy zdrowotnej? Zdaniem posła Bolesława Piechy w takim wypadku możliwe byłyby dwa rozwiązania. Pierwsze polegać miałoby na tym, że składka zdrowotna trafiłaby do depozytu, którym dysponowałby skarb państwa. Dopóki jednak nowa ustawa o NFZ nie zaczęłaby obowiązywać, tych pieniędzy nie można byłoby wykorzystać. Oznaczałoby to zatem, że po 1 stycznia 2005 r. pracownicy służby zdrowia nie dostawaliby wynagrodzenia ani też - rzecz jasna - placówki służby zdrowia nie miałyby środków na funkcjonowanie, np. na przeprowadzania operacji czy na zwykłe leczenie w przychodniach zdrowia.
- To czarny scenariusz, ale, niestety, realny - mówi poseł Piecha. - Żeby nie stał się faktem, konieczne byłoby przygotowanie przed końcem tego roku jakiejś prowizorycznej ustawy, która pozwoliłaby na wykorzystywanie pieniędzy pochodzących ze składek zdrowotnych, aby nie leżały one w depozycie, lecz pozwoliły na jakie takie funkcjonowanie służby zdrowia - dodaje nasz rozmówca.
Poseł PiS przyznaje, że tego rodzaju rozwiązanie musiałoby doprowadzić do ogromnego chaosu w rozdziale środków na cele zdrowotne, gdyż wszystko musiałoby zostać robione praktycznie na "chybił trafił", "niemal po omacku".
Poseł Piecha nie wyklucza, że w razie braku ustawy o NFZ pacjenci byliby po 1 stycznia 2005 r. zmuszeni do płacenia z własnej kieszeni za usługi medyczne, nawet w razie korzystania z publicznej służby zdrowia i po odciągnięciu im środków na składkę zdrowotną. - Co najwyżej moglibyśmy liczyć na refundację poniesionych kosztów w późniejszym terminie. Wiem, że byłaby to patologiczna sytuacja, sprzeczna z konstytucją, ale co można byłoby zrobić w razie choroby i w sytuacji, gdy budżet państwa nie miał prawnych możliwości finansowania działalności służby zdrowia - mówi nasz rozmówca.
Posłanka Platformy Obywatelskiej Ewa Kopacz z sejmowej Komisji Zdrowia również twierdzi, że brak ustawy nie tylko uniemożliwi zakontraktowanie usług medycznych na przyszły rok, ale również spowoduje konieczność ulokowania pieniędzy pochodzących ze składek zdrowotnych w depozycie.
Prof. Barbara Błońska-Fajfrowska, posłanka Unii Pracy, przewodnicząca Komisji Zdrowia, przekonuje, że nie powinniśmy już dziś martwić się tym, iż ustawy o NFZ nie będzie. - Do 1 stycznia 2005 r. pozostało ponad 7 miesięcy. Rząd pracuje nad nią - uspokaja nasza rozmówczyni.
Rzeczniczka prasowa resortu zdrowia Agnieszka Gołąbek poza słowami: "prace nad ustawą trwają", nic więcej nie chciała powiedzieć na jej temat. - Być może dzisiaj wicepremier Hausner przekaże więcej informacji - dowiedzieliśmy się od pani rzecznik, która również do Jerzego Hausnera odesłała nas po odpowiedź na pytanie o to, co będzie czekać pacjentów, gdyby ustawa nie weszła w życie po nowym roku.
Krystyna Radziszewska, posłanka PO, członkini sejmowej Komisji Zdrowia uważa, że rząd nie jest w stanie zaproponować dobrego prawa. Dlaczego? - Pracami nad nowelizacją ustawy o NFZ kieruje przecież Ewa Kralkowska, wiceminister w resorcie zdrowia, która ma spory udział w uchwalaniu ustawy o NFZ, odrzuconej przez Trybunał Konstytucyjny - argumentuje posłanka Radziszewska.
Rząd pracuje nad nowelizacją ustawy w tajemnicy. Nawet posłanka prof. Barbara Fajfrowska-Błońska twierdzi, że nie wie, co do tej pory przygotowali pracownicy resortu zdrowia. Ewa Kopacz przyznaje natomiast, że zapoznała się z nieoficjalną propozycją rządową. - Zobaczyłam, że zamiast wprowadzenia koniecznych zmian, całe ustępy zostały przepisane ze starej ustawy, bezlitośnie ocenionej przez Trybunał Konstytucyjny. Jedyną nowością, jaką zauważyłam, był przepis, na mocy którego prezes NFZ byłby przez 5 lat praktycznie nie do odwołania. Przecież przyjęcie takiego rozwiązania prowadziłoby do jeszcze większej centralizacji w służbie zdrowia, a tę przecież zanegował Trybunał Konstytucyjny - uzasadnia posłanka Platformy.
Prof. Fajfrowska-Błońska przekonuje natomiast, że za faktyczny brak ustawy dotyczący służby zdrowia odpowiada nie tylko rząd, popierające go partie, czyli SLD i UP, ale też prezydent Aleksander Kwaśniewski, który ustawę o NFZ podpisał. - Winą obarczam również opozycję, która ogranicza się wyłącznie do krytyki - mówi przewodnicząca sejmowej Komisji Zdrowia.
To stwierdzenie oburza polityków opozycyjnych. Zgodnie twierdzą oni, że jest ono kłamstwem. - W ubiegły piątek członkowie Partii Centrum (na jej czele stoi senator prof. Zbigniew Religa - przyp. red.) spotkali się z premierem, prof. Markiem Belką. Przedstawiliśmy mu projekt ustawy o służbie zdrowia - zapewnia prof. Religa. Również Ewa Kopacz i Elżbieta Radziszewska zapewniają, że Platforma ma gotowy projekt.
Bolesław Piecha przekonuje, że nawet jeżeli nowa ustawa o NFZ zaczęłaby obowiązywać od nowego roku, to i tak politycy, którzy odpowiadają za przyjęcie ustawy w obecnej treści, powinni trafić przed Trybunał Stanu. - Gdyby natomiast nie udało się przyjąć nowej ustawy i z tego powodu mielibyśmy do czynienia w przyszłym roku z dramatyczną sytuacją, to winni tego stanu rzeczy powinni odpowiadać przed sądem karnym za malwersację mienia publicznego wielkiej wartości - przekonuje poseł Piecha.