Za granicami o polskich tradycyjnych smakach mówi się coraz częściej i lepiej. Zachowanie i rozwijanie takiej produkcji wymaga jednak większej ilości pracy, gdyż jest to produkcja mało zmechanizowana.
Co się z tym wiąże za takie produkty trzeba więcej zapłacić. Znacznie mniej producenci i handlowcy żądają za wyroby produkowane metodami przemysłowymi. Ale wielkoprzemysłowa produkcja żywności to również wiele zagrożeń.
W tym programie skupimy się na problemach związanych z wielkimi fermami trzody chlewnej. Pierwsze przemysłowe fermy hodowlane koncentrujące dużą liczbę bydła i trzody chlewnej, zaczęły w naszym kraju powstawać w latach 70., kiedy to w Państwowych Gospodarstwach Rolnych rozwijano bezściołowy chów zwierząt.
Wcześniej nie było żadnych polskich doświadczeń dotyczących podstawowych problemów z tym związanych: lokalizacji ferm, utylizacji gnojowicy, zdrowotności zwierząt żyjących na tzw. rusztach.
Duża koncentracja produkcji stwarzała i nadal stwarza, trudności z odpowiednim zagospodarowaniem odpadów, a zwłaszcza gnojowicy. Przez wiele lat traktowana była ona jako ściek, później odpad, natomiast wraz z wejściem w życie ustawy Prawo ochrony środowiska i nowej Ustawy o odpadach w 2001 r., stała się nawozem naturalnym.
Jednak niewłaściwe zastosowanie tego nawozu może powodować dewastację gleby, zanieczyszczenie wód powierzchniowych i podziemnych. Inny problem związany z dużymi skupiskami zwierząt hodowlanych to uciążliwość takiego sąsiedztwa dla bliższych i dalszych siedzib ludzkich.
W 1999 roku Smithfield nabył polski Animex – państwowy koncern posiadający wiele byłych PGR-ów oraz dziewięć zakładów mięsnych eksportujących wędliny do USA. Wiadomo , że w USA koncern ten płaci największe kary za zanieczyszczanie środowiska.
Jednak, to co mimo kar było dopuszczalne na wielkich bezludnych przestrzeniach w USA, w żadnej mierze nie może mieć miejsca na gęsto zaludnionych terenach naszego kraju. Jak zatem pogodzić tanią produkcję niskie ceny, dobry smak i komfort mieszkania w pobliżu fermy zwierząt?