Wchodząc do Unii Europejskiej, przyjmujemy na siebie m.in. obowiązki narzucane przez dyrektywę 2002/96/EC, regulującą problem odpadów w postaci zużytych urządzeń elektrycznych i elektronicznych. Dla krajów, które się do niej nie dostosują, unijne prawodawstwo przewiduje kary: "efektywne, współmierne i odstraszające". W przypadku Polski jest to zagrożenie całkowicie realne.
Ile starych telewizorów ląduje w naszych przydrożnych rowach? Ile wycofanych z użytku monitorów komputerowych zakopuje się cichcem w lasach? Ile niesprawnych lub po prostu od dawna nieużywanych urządzeń elektrycznych i elektronicznych poniewiera się po strychach, garażach, piwnicach, szopach? Ile z nich trafia na ogólne wysypiska śmieci? Tego nie wie nikt, bowiem w Polsce nie prowadzi się na ten temat kompleksowych badań ani nie obejmuje tego rodzaju odpadów statystyką. Istnieją szacunki, że w państwach obecnej "piętnastki" powstaje rocznie około 6 mln ton "elektroodpadów".
Problem jest na tyle poważny, że władze Unii Europejskiej zdecydowały się poświęcić mu odrębną dyrektywę, która ukazała się z datą 27 stycznia 2003 r. Wprowadzone przez UE przepisy nakładają na kraje członkowskie, a zatem wkrótce również i Polskę, obowiązek stworzenia do 13 sierpnia 2005 r. systemu odbioru "odpadów z wyposażenia elektrycznego i elektronicznego z prywatnych gospodarstw domowych" (cytat z polskojęzycznej wersji dyrektywy 2002/96/EC) i zapewnienia obywatelom możliwości "co najmniej bezpłatnego zwrotu tych odpadów". Wspomniany system powinien zagwarantować, że do 31 grudnia 2006 r. będzie się pozyskiwać z tego źródła minimum 4 kg "elektroodpadów" w przeliczeniu na jednego mieszkańca. W Polsce oznacza to konieczność zebrania w ciągu roku przynajmniej ok. 150 tys. ton wyszczególnionych w aneksie do unijnej dyrektywy urządzeń i materiałów. Podobny system należy stworzyć także odnośnie sprzętu elektrycznego i elektronicznego, wycofywanego przez przedsiębiorstwa i instytucje.
Dyrektywa zobowiązuje członków UE do przeróbki odpadów, a zwłaszcza do usunięcia z nich i unieszkodliwienia gazów niszczących ozon, baterii, zewnętrznych kabli elektrycznych, elementów zawierających rtęć, azbest, substancje radioaktywne, PCB (polichlorowane bifenyle) itp. Trzeba będzie utylizować płytki obwodów drukowanych telefonów komórkowych, kasety z tonerami używane w drukarkach komputerowych, lampy podświetlające, wyświetlacze ciekłokrystaliczne.
Przepisy UE ustalają dokładne, wysokie wskaźniki, określające, jaka część (procent wagi urządzenia) zebranych odpadów musi zostać poddana recyklingowi, czyli ponownej przeróbce. Obowiązkiem finansowania zbiórki, przerobu, odzysku i przyjaznego dla środowiska usuwania odpadów obarczają producentów sprzętu elektrycznego i elektronicznego. Ostatecznie obciąży to oczywiście kieszeń konsumenta.
- Na stworzenie systemów wymaganych przez Unię potrzeba czasu i pieniędzy, tymczasem wciąż trwają przepychanki pomiędzy Ministerstwem Gospodarki a Ministerstwem Środowiska, które z nich ma wdrażać unijną dyrektywę - mówi Jerzy Ziaja, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Recyklingu. - Obawiam się, że zakończy się to wszystko nałożeniem na Polskę kar.
Przedmiotem dyskusji jest sposób zorganizowania i finansowania zbiórki elektroodpadów. Bardzo możliwe, że np. warunkiem zakupu nowej lodówki będzie dostarczenie do sklepu starej. Kto tego nie uczyni, będzie musiał uiścić specjalną kaucję w wysokości kilkudziesięciu złotych.
Pozyskiwaniem i utylizacją sprzętu elektronicznego zajmuje się w Polsce kilka firm.
- Naszymi klientami są instytucje i przedsiębiorstwa - mówi Krzysztof Bobek, dyrektor ds. technicznych Mega Service Recycling z Bielska-Białej. - Otrzymujemy przede wszystkim stare monitory, jest też trochę telewizorów i komputerów. Niewielkie ilości, kilkadziesiąt ton miesięcznie. Rynek dopiero się tworzy...
Urządzenia rozbiera się i segreguje wedle poszczególnych rodzajów materiałów, które następnie trafiają do innych, wyspecjalizowanych firm utylizacyjnych.
- To katorżnicza praca - zauważa Krzysztof Bobek, dodając, że oferta Mega Service Recycling nie wzbudza na razie jakiegokolwiek zainteresowania osób prywatnych. Powodem jest prawdopodobnie to, że za usługi MSR trzeba zapłacić. Zutylizowanie kilograma komputerów, monitorów, lodówek, płyt CD, telefonów, pralek kosztuje 4 zł. Najdroższą pozycją w cenniku są baterie i akumulatory kadmowo-niklowe: 6 zł/kg.