Państwa UE wyraziły w poniedziałek "głębokie ubolewanie" z powodu decyzji Stanów Zjednoczonych o wyjściu z porozumienia klimatycznego. Komisja Europejska podkreśliła, że faktyczna realizacja tego kroku zajmie kilka lat.
W przyjętych przez unijnych ministrów w Luksemburgu wnioskach UE podkreśliła, że porozumienie paryskie nie podlega renegocjacji.
"29 artykułów tego porozumienia nie powinno być renegocjowanych, tylko wdrażanych. Jakiekolwiek ewentualne renegocjacje to fantazje. To tylko rozpraszanie się. Negocjowaliśmy to 20 lat, teraz po prostu czas na działania" - mówił podczas debaty z ministrami unijny komisarz ds. działań klimatycznych Miguel Canete.
Jak podkreślał, żaden kraj nie posłuchał argumentów prezydenta USA Donalda Trumpa przeciwko porozumieniu z Paryża. Dodał, że stało się wręcz przeciwnie - wiele krajów, miast, a także przedsiębiorstw ogłosiło, że mimo decyzji amerykańskiej administracji będzie realizować wysiłki na rzecz walki z globalnym ociepleniem. "Oświadczenie prezydenta Trumpa zaktywizowało wspólnotę międzynarodową" - ocenił komisarz.
Jego zdaniem niedawne spotkanie G7 pokazało, jak izolowane są Stany Zjednoczone w sprawach klimatycznych. Canete zwrócił uwagę, że na mocy porozumienia USA nie mogą formalnie powiadomić o wycofaniu się z umowy klimatycznej do 5 listopada 2019 r., czyli w ciągu trzech lat od jego wejścia w życie. Ewentualne wycofanie nie będzie skuteczne jeszcze przez rok, czyli do 5 listopada 2020 r. "Do tego czasu USA pozostają stroną umowy paryskiej i mają obowiązek prawny uczestniczenia w różnych wysiłkach, w tym różnego rodzaju negocjacjach" - zauważył komisarz.
Zastrzegł, że w związku z nową polityką Waszyngtonu UE musi być jednak gotowa np. na przeznaczenie większych kwot na wsparcie państw rozwijających się w walce ze zmianami klimatycznymi. Przypomniał, że USA odpowiadają za 20 proc. budżetu przeznaczonego na międzynarodowe wspieranie negocjacji klimatycznych.
W przyjętym w poniedziałek przez unijnych ministrów dokumencie UE podkreśliła, że porozumienie paryskie jest bezprecedensowe. Wspiera je prawie 200 państw, ale też regionów, miast, społeczności, przedsiębiorstw oraz inne podmioty niepaństwowe na całym świecie.
"Rada głęboko ubolewa nad jednostronną decyzją administracji USA o wycofaniu się z porozumienia paryskiego. Rada z zadowoleniem przyjmuje również liczne zdecydowane oświadczenia pozostania przy porozumieniu paryskim ze strony różnych państw – począwszy od największych gospodarek po małe państwa wyspiarskie" - czytamy we wnioskach końcowych.
Szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini mówiła w Luksemburgu, że UE i jej państwa członkowskie nie tylko będą wdrażać porozumienie, ale będą też budować międzynarodowe sojusze, żeby zapewnić, że będzie ono realizowane nawet jeśli administracja Trumpa odstąpi od jego realizacji.
Pozytywnie o umowie z francuskiej stolicy wypowiadał się też polski minister środowiska Jan Szyszko. "Porozumienie paryskie to wielka szansa na zrównoważony rozwój świata, i to nie tylko z tego powodu, że mamy ambitne cele odnośnie ograniczenia wzrostu temperatury, a w związku z tym i jakości powietrza, ale porozumienie paryskie to wielka szansa, żeby regenerować lasy, regenerować gleby, żeby dawały one lepszą wodę, żeby hamować proces pustynnienia, chronić bioróżnorodność, żeby wzrastała produkcja żywności i jednocześnie ograniczyć głód i migracje" - argumentował.
Jak dodał, umowa z Paryża przywiązuje dużą wagę zarówno do redukcji emisji gazów cieplarnianych, jak i do pochłaniania ich np. przez lasy. Przypomniał, że w porozumieniu zapisano dążenie do neutralności klimatycznej.
Szyszko wyraził przy tym zdziwienie, że UE jest zaniepokojona decyzją administracji USA. Zwrócił uwagę, że Trump jako kandydat miał określony program wyborczy i teraz go tylko realizuje. Ocenił przy tym, że Stany Zjednoczone mają "wielki dorobek w zakresie polityki klimatycznej". Jego zdaniem nie ma powodów do wielkiego zaniepokojenia decyzją Waszyngtonu choćby przez to, że wolę pozostania przy porozumieniu wyraziło wiele przedsiębiorstw i miast amerykańskich, a jednocześnie odstępowanie od umowy zajmie całe lata.
"Jest dużo czasu, a prezydent Trump powiedział, że istnieją jeszcze możliwości dialogu, a jest on podstawą naszego działania" - zauważył szef resortu środowiska.
Prezydent Stanów Zjednoczonych ogłosił decyzję o wycofaniu się z porozumienia klimatycznego na początku czerwca. Umowa zakłada działania na rzecz ograniczenia wzrostu średniej temperatury na świecie do poziomu niższego niż 2 stopnie, a jeśli to możliwe do 1,5 stopnia Celsjusza w porównaniu z epoką przedindustrialną. Wymaga to zredukowania globalnej emisji gazów cieplarnianych, w której udział USA wynosi według porozumienia paryskiego 17,89 proc. Wyprzedzają je pod tym względem tylko Chiny z udziałem rzędu 20,09 proc.
Krzysztof Strzępka (PAP)