Osiem drużyn, w tym jedna z Ukrainy, uczestniczyły w XVII Turnieju Żniwowania Metodami Tradycyjnymi, który odbył się w sobotę, w Piątkowicach.
Uczestnicy turnieju musieli wykazać się umiejętnościami w żęciu sierpem, kosą i młóceniu cepem. Ocenie podległo także klepanie kos. Przy żęciu sierpem ważny jest nie tylko czas, w którym drużyny ścinają zboże, ale i stan ścierniska. W konkurencji młócenia cepem, każda drużyna musi w tym samym czasie wymłócić i przewiać możliwie dużo ziarna. Wszystko odbywało się pod czujnym okiem sędziów i publiczności.
"Rozpoczynając 17 lat temu ten konkurs, chcieliśmy uratować od zapomnienia tradycyjne metody i obyczaje związane ze żniwami. Była to ostatnia chwila, bo coraz mniej osób potrafi żąć sierpem i umiejętnie wyklepać kosę. Zapomina się także o tradycji wypoczynku i świętowania po zakończonych żniwach. Niestety, mechanizacja sprowadziła żniwa do jednej z wielu czynności technicznych przy produkcji żywności, pozbawiając je dawnego charakteru i klimatu, który chcemy przekazać przy okazji naszego turnieju" - powiedział współorganizator imprezy Jacek Tarnowski.
Dla Anny Grzyb reprezentującą drużynę z Jasienicy koło Bielska-Białej tradycyjne metody żniwowania, choć w zaniku, nadal są żywe w jej miejscowości.
"Mam pięć hektarów gospodarstwa i wiele rzeczy nadal robimy tradycyjnie, ekologicznie. Coraz rzadziej, ale sierp doskonale sprawdza się przy cięciu trawy dla królików i żadna kosa spalinowa mu nie dorówna. Tyle tylko, że trzeba sierpem ścinać, a nie wyrywać trawę. Cepem też dobrze można wymłócić np. strączkowe. To fakt, że kombajny wypierają żniwiarzy z kosami, sierpami i cepami, ale co ciekawe, chociaż używamy coraz więcej maszyn, wydaje mi się, że mamy coraz mniej wolnego czasu" - uważa zawodniczka.
Zgodnie z tradycją, po zakończeniu turnieju, organizatorzy zapraszają na tradycyjnie wytwarzaną maślankę, prawdziwy wiejski chleb ze smalcem i ogórkiem, śląskie wypieki i występy zespołów ludowych.
(PAP)