Komisja Europejska stanowczo wykluczyła w poniedziałek wprowadzanie zmian do tekstów końcowych porozumień między Polska a Unią Europejską z Kopenhagi dotyczących rolnictwa. Wyraziła natomiast gotowość do ich "elastycznej" interpretacji. Była to reakcja na listy premiera Leszka Millera skierowane do unijnych przywódców.
W niedzielę Leszek Miller potwierdził, że skierował listy, w sprawie sposobu realizacji dopłat bezpośrednich, do unijnych przywódców. Po raz pierwszy wiadomość tę podała w sobotę "Gazeta Wyborcza". Miller napisał do: Andersa Fgha Rasmussena premiera Danii, która przewodniczyła szczytowi UE w Kopenhadze, Kostasa Simitisa, premiera przewodniczącej obecnie UE Grecji i komisarzy UE Franza Fischlera (ds. rolnictwa), Guentera Verheugena (ds. rozszerzenia).
Ustaliliśmy z Brukselą jeszcze przed szczytem w Kopenhadze, że dopłaty bezpośrednie będą w Polsce realizowane tak zwaną metodą uproszczoną, czyli według wielkości posiadanego gospodarstwa. Teraz eksperci próbują nas przekonać, żeby to zmienić wprowadzając dwojakiego rodzaju system: raz ten uproszczony i dwa – standardowy – powiedział szef polskiego rządu. Dodał, że to jest nowa propozycja, która nie była przedmiotem ustaleń w Kopenhadze i oczywiście musi budzić sprzeciw, który premier wyraził listach, domagając się, aby wszystko to, co zostało ustalone w Kopenhadze znalazło precyzyjne odzwierciedlenie w pracach nad Traktatem Akcesyjnym.
W poniedziałek Komisja Europejska określiła swój stosunek do stanowiska strony polskiej. To normalne, że przy redagowaniu traktatów napotyka się problemy techniczne. Prowadzimy rozmowy techniczne i Komisja jest gotowa wykazać elastyczność. Natomiast musi być jasne, że nie otworzymy ponownie negocjacji. Nie ma mowy o zmianie choćby jednego przecinka w tekstach z Kopenhagi – powiedział rzecznik Komisji Jean-Christophe Filori. Strona unijna ostrzega, że ponowne otwarcie negocjacji mogłoby uniemożliwić zakończenie prac redakcyjnych nad Traktatem Akcesyjnym w najbliższym czasie, terminowe zatwierdzenie go przez Parlament Europejski i podpisanie 16 kwietnia. Groziłoby to opóźnieniem ratyfikacji i rozszerzenia Unii, planowanego na 1 maja 2004 roku.
Za próbę ponownego otwarcia negocjacji uznano w Unii polski postulat, żeby nie wpisywać do Traktatu Akcesyjnego klauzuli rewizyjnej, dołączonej przez Unię do uzgodnionej z Polską kwoty (limitu) produkcji mleka. Klauzula ta przewiduje "przegląd" wynegocjowanego w Kopenhadze podziału kwoty na podkwoty sprzedaży hurtowej i bezpośredniej, którego dokonano by w 2004 roku na podstawie danych o skupie mleka w 2003 roku. Taki przegląd nie powodowałby redukcji ogólnej kwoty, ale mógłby teoretycznie pociągnąć za sobą korektę w dół podkwoty sprzedaży bezpośredniej, gdyby skup w mleczarniach okazał się znacznie niższy od zakładanych 8,5 mln ton rocznie.
Strona polska protestuje też przeciwko takiej interpretacji wspólnych ustaleń, która zmuszałaby Polskę do stosowania dwóch systemów dopłat bezpośrednich – uproszczonego dla dopłat finansowanych prosto z unijnej kasy i standardowego dla dodatkowego wsparcia z unijnych funduszy rozwoju wsi i z polskiego budżetu państwa.
Piętnastka zgodziła się na takie uzupełnienie dopłat bezpośrednich płynących z unijnej kasy, ale twierdzi, że może ono objąć tylko tych rolników, którzy dostają dopłaty w Unii, czyli producentów zbóż, roślin oleistych i wysokobiałkowych, tytoniu, chmielu, bydła i owiec. Polska uważa, że wynegocjowała wsparcie w systemie uproszczonym dla wszystkich posiadaczy użytków rolnych, w tym producentów ziemniaków itp.
Unia odrzuca też polską "zawężającą" interpretację porozumienia o warunkach nabywania ziemi rolniczej przez rolników z krajów Piętnastki, którzy dzierżawili ją uprzednio i osobiście uprawiali przez siedem lub przez trzy lata (w zależności od województwa). Polskie Ministerstwo Rolnictwa nie chce uznawać ustnych umów o dzierżawie w obawie przed oszustwami i spekulacją. Unia wskazuje, że nawet polski Kodeks cywilny uznaje takie umowy i że wystarczy je potwierdzić na piśmie z wsteczną datą zawarcia.
Strona unijna nie zgadza się również na dołączenie do Traktatu Akcesyjnego polskiej deklaracji wyrażającej oczekiwanie, że cała Unia weźmie na siebie współodpowiedzialność za wynegocjowane ograniczenie praw inwestorów w specjalnych strefach ekonomicznych. Rząd chce się w ten sposób zabezpieczyć na wypadek, gdyby inwestorzy ze specjalnych stref dochodzili swoich praw sądownie, również poza Unią.
Polska i Węgry walczą też o doprecyzowanie wprowadzanych do Traktatu Akcesyjnego klauzul ochronnych, dających Komisji Europejskiej prawo do wyłączania nowych członków z pewnych dziedzin wspólnej polityki UE, jeżeli nie dostosują się oni w pełni do reguł unijnych w tych dziedzinach.
Wreszcie, trwają "wyjaśnienia" dotyczące kwalifikacji polskich pielęgniarek, jakich będą miały prawo wymagać od nich inne państwa członkowskie, gdyby znalazły w nich pracę. Polska wywalczyła wprawdzie uznanie tych kwalifikacji na szczycie w Kopenhadze, ale Unia próbuje teraz zaostrzyć kryteria wobec absolwentek polskich liceów pielęgniarskich.