Produkcja biodiesla to znakomity, choć nielegalny interes. Jeśli Sejm przyjmie nowe ustawy regulujące jego produkcję, w Polsce może rozkwitnąć biobimbrownictwo.
Dziennikarze "Gazety Wyborczej" i TVN dotarli do jednego z producentów takiego oleju napędowego.
Rolnicy są przekonani, że biopaliwa nie szkodzą traktorom ani kombajnom. Właściciele firm transportowych nie widzą zagrożenia dla silników swoich ciężarówek. Są zgodni: biodiesel tańszy o złotówkę od tradycyjnego diesla to znakomity interes.
Ponad stu pędzi nielegalnie
Dziś cena litra tradycyjnego diesla na stacji benzynowej wynosi ok. 3,90 zł. Koszt produkcji litra biodiesla domowym sposobem to ok. 2,90 zł. Opłaca się tylko wtedy, kiedy jego jakość jest wysoka. Bo wtedy nie ma mowy o dodatkowych kosztach remontów silników bądź ich wymianie. Tak jest w tym przypadku.
- Rolnik jest nieufny. Jak ma nalać coś do traktora czy kombajnu, kilka miesięcy się będzie zastanawiał. Podejrzy sąsiada, popyta, a dopiero jak się przekona, zabiera się do roboty - wyjaśnia 53-letni Zdzisław, rolnik z zachodniej Polski, absolwent szczecińskiej Akademii Rolniczej, który w ciągu ostatniego roku wyprodukował na potrzeby swojego 130-hektarowego gospodarstwa 30 tys. litrów biodiesla. - Przez Polskę przetoczyła się dyskusja, czy 5 proc. biokomponentów w paliwie będzie szkodzić silnikom. Ja produkuję ze stuprocentowym ich udziałem, a sprzęt chodzi jak zegarek.
W Polsce jest kilka firm oferujących "bioreaktory" do produkcji takiego paliwa. Część z nich działa legalnie eksportując swoje produkty, inne działają bezprawnie, sprzedając urządzenia polskim nielegalnym producentom. Ponieważ u tych ostatnich zamówień przybywa, chałupnicza produkcja aparatury szybko rośnie.
Najtańsze maszyny za 25 tys. zł przypominają automat do sprzedaży napoi. Podłącza się do niego rurę z metanolem (najtańszy jest chiński), drugą z olejem roślinnym (najtańszy ukraiński) i dosypuje się wodorotlenku potasu jako katalizatora (ze sklepu chemicznego). W ciągu doby aparatura wytwarza do tysiąca litrów dobrego biodiesla. - Wszystkie składniki przywożą dystrybutorzy. Urządzenie zwraca się po roku gospodarowania na ok. 100 ha - zachwala Zdzisław. W Polsce w podobny sposób paliwo "pędzi" dziś blisko setka rolników.
Aparaturę kupują też cukiernicy, a nawet rzeźnicy. Bo koszt wytworzenia biodiesla przy zastosowaniu zużytego oleju spożywczego czy wyprodukowanego we własnym zakresie smalcu jest jeszcze niższa.
Można też kupić maszynę za ok. 60 tys. zł. Ta wytwarza paliwo o wysokich parametrach. Jego dzienna wydajność dochodzi do 25 tys. litrów. Inwestycja zwraca się już po trzech dniach ciągłej produkcji!
Dlatego interes zwietrzyli m.in. właściciele firm transportowych. I kilku z nich uruchomiło już produkcję. - Chciałem płacić od tego podatki. Pytałem w urzędzie skarbowym, jak się rozliczać, ale nie wiedzieli. Więc produkuję "na lewo" - opowiada właściciel kilkunastu tirów z Wielkopolski.
Maria Hiż z Ministerstwa Finansów: - Taka produkcja jest w Polsce nielegalna. Więc podatków płacić nie można. Czy będzie to możliwe? O planowane, ustawowe zmiany proszę pytać w ministerstwach Rolnictwa i Gospodarki.
Rolnicy: rozwiązania będą nietrafne
W tej chwili biopaliwa produkują wyłącznie rafinerie. M.in. ta w Trzebini, która oferuje je na swoich patronackich stacjach.
Rząd, chcąc spełnić przedwyborczą obietnicę dotyczącą taniego paliwa dla rolników, opracowuje projekty dwóch ustaw: o biokomponentach i biopaliwach ciekłych oraz o systemie monitorowania i kontrolowania jakości paliw. Chce, by weszły w życie z początkiem przyszłego roku.
Ministerstwo Rolnictwa, na którego czele stoi orędownik tanich paliw Andrzej Lepper, nie chce się w tej sprawie wypowiadać. Biuro prasowe odsyła do Ministerstwa Gospodarki. - Rolnicy będą mogli produkować do stu litrów od hektara na własne potrzeby. Ale będą musieli utworzyć przy swoich gospodarstwach składy podatkowe i złożyć dość wysoki depozyt finansowy na zabezpieczenie ewentualnego podatku akcyzowego. Ten wymóg nie będzie dotyczył jedynie produkcji czystego oleju roślinnego, na którym rolnicy mogą przecież jeździć - wyjaśnia Zbigniew Kamieński, wicedyrektor departamentu energetyki w resorcie gospodarki koordynujący tę sprawę.
Dokładna wysokość akcyzy nie jest jeszcze znana, bo stawki wciąż opracowuje Ministerstwo Finansów. Ale ma maleć proporcjonalnie do wzrostu użytych do produkcji biokomponentów: przy stuprocentowym użyciu biokomponentów ma być zerowa.
Ministerialne plany nie podobają się rolnikom. Chcą uproszczonego prawa bez składów podatkowych. - Olej to niezbyt dobre paliwo. By silnik dobrze chodził, musi mieć przynajmniej 70 st. C. więc nawet w lecie trzeba go podgrzewać. Olej jest też o wiele mniej wydajny niż biodiesel, więc trzeba go spalać więcej - wyjaśnia Zdzisław.
- Nie stać mnie na depozyty pieniężne. Skoro akcyza na stuprocentowe biopaliwo ma wynieść zero, chcę się rozliczać na zasadach zwykłej rachunkowości, w oparciu o zaplombowany licznik w bioreaktorze - mówi Waldemar, właściciel 70-hektarowego gospodarstwa w Lubuskiem. - A jak nie, to będę pędzić paliwo, tak jak się kiedyś pędziło bimber. Nie chcę na tym zarabiać tylko przetrwać na rynku.
Ministerstwo Gospodarki chce, by też pozostali przedsiębiorcy m.in. firmy transportowe mogły produkować na własne potrzeby oraz na sprzedaż. Jeżeli uzyskają koncesję. W praktyce będzie to bardzo kosztowne. Uzyskanie koncesji wiąże się z potężnymi inwestycjami w nieruchomości i infrastrukturę, która spełni ministerialne wymogi, a w praktyce nie jest potrzebna do produkcji. - Trzeba by się przebranżowić na produkcję paliwa, a usługi transportowe traktować jako działalność drugorzędną - mówi Aleksandra Bociańska, współwłaścicielka firmy Bio-Tank z Oleśnicy wytwarzającej urządzenia do produkcji biopaliw na eksport.
Paliwowe podziemie
Bociańska odnalazła na stronie internetowej Ministerstwa Gospodarki projekty nowych ustaw. Twierdzi, że brak przełomowych zmian spowoduje, że skala podziemnej produkcji biopaliw się zwiększy. Bo proponowane przepisy mogą okazać się opłacalne tylko dla właścicieli bardzo dużych gospodarstw. - Nasze urządzenia produkujemy legalnie, w oparciu o polskie patenty. I chcemy legalnie je sprzedawać. Tymczasem możliwe, że wciąż będziemy je eksportować na wschód i zachód Europy, bo tam prawo jest o wiele bardziej przyjazne - mówi Bociańska.
Zbigniew Kamieński: - Składy podatkowe muszą być, bo przepisy muszą być szczelne. Będą przyjazne dla legalnych producentów. Przepisy kontrolne i sankcje karne będą piętnować natomiast nielegalną działalność - zapowiada.
Tomasz Pańczyszyn z Krajowej Izby Biopaliw: - Proponowane zmiany rozmijają się z oczekiwaniami rolników, bo w praktyce utrudnią im produkcję biopaliw. Nie rozwiążą problemów, tylko je pomnożą.